Scena słoneczna 2022

Cannabineros

CANNABINEROS serwują tłuste dźwięki i z łatwością udowadniają, że nawet jako duet można brzmieć jak kilkoro. Igor gra na gitarze dublując riffy przez wzmacniacz basowy. Säsh gra na perkusji i śpiewa używając przeróżnych efektów.
Oczekujcie kolorowej uczty dla uszu, w skład menu wchodzą: psychodelic, stoner, kraut & space rock.

My Little White Rabbit

My Little White Rabbit jest jak spojrzenie przez szkiełko kalejdoskopu surfującego na fali wielobarwnych cukrowych lasek, spotykającego po drodze garage rock, psychodeliczne nietoperze i feministyczne mowy obrońców zwierząt.

Get Jealous

Trzy osoby. Perkusja, gitara basowa, gitara. Tak zwyczajnie, a jednak tak różnorodnie. Dlaczego? Bo bogowie odarzyli ich ogromem styli. Riot pop, punk, power pop, riot grrrl, a więc korzenie w amerykańskim hardcorze, momentami tylko pop, za to przepełniony energią i nie bojący się urokliwych melodi. Jakby Wam było mało, warto obejrzeć ich wideokilpy. Cóż, gdyby byli Morzem Północnym podczas jesiennego sztormu, nie chcielibyśmy być pobliskim wałem przeciwpowodziowym.

Zerfall / Ostberlin 1983

Zespół Zerfall (Rozpad) został założony na początku lat osiemdziesiątych w Berlinie Wschodnim. Nękany przez Stasi – (na zespół nasłano nawet TW), skinheadów, policję, wreszcie powołania do służby wojskowej – już po kilku latach zakończył swoją działalność. Krótko potem rozpadła się również NRD – podobieństwa są przypuszczalnie czysto przypadkowe.
Kiedy w 2008 roku kurz po upadku Muru Berlińskiego wreszcie opadł, zespół znów stanął na scenie i punkuje do dziś.

Rakete Tschaikowski

Zespół pierwotnie nazywał się Torpedo Dnipropwtrowsk. Kosztowne badania rynkowe wykazały jednak, że Czajkowski jest troszeczkę bardziej znany i nowa nazwa doprowadzi do znacznego zmniejszenia ilości wypadków przy próbie jej poprawnego wymówienia po zachodniej stronie Odry.

Skład zespołu jest raczej tradycyjny, ale nieźli z nich żartownisie, o czym swiadczy nie tylko obskurna nazwa zespołu. Grają tak energetycznie, że brak wokalisty rzuca się w oczy, albo raczej w uszy, dopiero po odsłuchaniu trzeciego kawałka. Kilka lat temu, na OBOA mieliśmy już taki przypadek, ale i wtedy i teraz nie było to żadnym mankiem. Mamy tutaj dziki melanż składający się ze ska, punka, rytmów bałkańskich i Dicka Dayla na 78 obrotach.
Przygotujcie swoje buty do tańca.

Transsylvanians

I w sumie nic więcej nie musielibyśmy na ich temat pisać, bo to jasne jak słońce, że już przy pierwszym szybszym beatcie ruszyszycie do tańca. Z racji, że musimy w tym miejscu napisać jeszcze kilka wersów, pojawi się krótka notka biograficzna o zespole. Nominalnie jest ich czworo, na żywo przeważnie pięcioro, aktualny skład zespołu jest zdecydowanie najtrwalszy w historii.

PS: Transsylvanians mają też swoją delikantną i spokojną stronę, a mianowicie zawsze wtedy, kiedy „coverują” Belę Bartoka.

Lucie & The Slυts

Na brak pewności siebie Lucie & The Sluts raczej nie mogą narzekać. Opisując siebie używają określenia „lucierock” i tym samym kreują własny, nowy gatunek muzyczny. Obok punka i postpunka, których wpływ jest niewątpliwy. Energetyczny i zdecydowany śpiew, gitary raz betonujące każdą wolną ósemkę, raz chłodne i przejrzyste, udekorowane echem i delayem i bez zażenowania chwytliwą melodią. Redakcja poleca Wam odłuchanie “Song i wrote because i like you (but you didnt´t answer my messages)”. Długość tytułu nie ma absolutnie nic wspólnego z długością kompozycji. “Ineffective” też zasługuje na Waszą uwagę.

Unicorn Partisans

DiscoPunk vs TechnoCrust:
Błyszczące anarcha-queerowe teksty…
Mówione, krzyczane, śpiewane po niemiecku, angielsku i rosyjsku (i w kilku innych językach), o życiu i rebelii.
Z dużą ilością humoru i ironii, krytyki i samokrytyki…i z dużym przymrużeniem oka.
Wspierane przez grane na żywo beaty, zniekształcone dźwięki, skoczne melodie.
Polityczne, konsekwentnie poruszające i extremalnie nadające się do tańca.

Dance! Fight! Glitterize!

Quentz

Kiedy baron von und zu Nasenbluten i jego kompan prof. dr. dr. med. Hýrntodt przejmują scenę, robi się zwariowanie. Quentz są zespołem koncertowym z prawdziwego zdarzenia, zarówno rytmy jak i efekty nie są zgrywane z dysku twardego. Wirtuozowsko zastępują instrumenty klawiszowe padem perkusyjnym, a nawet grają na nich jedncześnie. Multitasking at it‘s the best. Z takimi narzędziami pracy do dyspozycji ani Wolfgang Amadeus Mozart, ani The Scorpions i David Hasselhoff nie mogą się czuć przed nimi bezpieczni. Jeśli Wam nadal mało, możecie odwiedzić ich stronę internetową.

A&O

Esencję tej grupy stanowi śpiew, który spaja wszystko i prowadzi nas przez piosenkę artystyczną i piosenkę autorską do poważnego chansonu (i to nie tylko wtedy, gdy pojawia się akordeon). Szorstko i soczyście robi się kiedy rozpakowują folkowe piosenki i ballady, częściowo wzbogacone drugim głosem, mandoliną, perkusją i wcześniej wspomnianym akordeonem i basem. Gitara jest tu nieodzowna.

Padlina Szarika

Istnieją już tak długo, że zapytani o datę założenia zespołu odpowiadają: „Dobre pytanie, jakoś w 2006 roku?„ Przyszli muzykolodzy (aka Padlinolodzy) bedą mieli pełne ręce roboty nim uda im się poznać drogi, którymi podążali, bo stali już chyba na wszystkich scenach między Odrą a Poznaniem. Swoją muzykę określają jako brutal pop, a my od siebie dodamy jeszcze gruge i punk, poza tym pożądną porcję przyjemności z tego co robią i szczyptę autoironii.
Przybywajcie i delektujcie się riffami gitarowymi, których nie zdążył napisać Cobain i liniami basowymi, na które nie wpadł Novoselic.

Dirty Feetz

Z Berlina. Cztery osoby z co najmniej 6 instrumentami, tysiącami pomysłów i niezliczonymi stylami muzycznymi. A to tylko pierwsze 3,5 minuty koncertu tej kapeli. Ich utwory trwają czasem nawet do 10 minut, kiedy wokalista wyciąga trąbkę, robi się harmonijnie. Muzycznie na najwyższym poziomie, starają się ukryć swoje umiejętności za mnóstwem dziwnych pomysłów i kolorowych ciuchów. Będzie ekscytująco, nieoczekiwanie, chaotycznie i zdecydowanie zabawnie.